Nastrojowo, świątecznie, rodzinnie
Wigilia w „Kapeluszu" w Parku Śląskim
„Gdyby nie ta Wigilia, to byłyby na pewno bardzo smutny wieczór. Nie był smutny. - przyznają goście spotkania zorganizowanego w Hali Wystaw „Kapelusz" .
Rzadko się zdarza, żeby do przygotowania świątecznej kolacji wigilijnej potrzebnych było trzysta karpi i pięćset litrów zupy. Rzadko się zdarza, aby goście podczas tej wieczerzy mogli oglądać żywą szopkę i inscenizację narodzin Chrystusa. Rzadko się zdarza, żeby było ich prawie tysiąc. A tak właśnie było w „Kapeluszu".
Wigilijną kolację udało się zorganizować dzięki wsparciu kilkudziesięciu sponsorów i darczyńców. Ogromną rolę odegrała też ponad setka wolontariuszy, którzy przez kilka tygodni pomagali w przygotowaniach. Aż piętnastu to osoby związane z Fundacją Park Śląski. - Dzięki takim przedsięwzięcia te osoby czują się potrzebne i zostawiają ogromną cząstkę siebie - mówi Anna Poraj, prezes fundacji. Pomysłodawcą Wigilii jest restaurator Mikołaj Rykowski. W „Kapeluszu" przygotował ją już po raz drugi.
Arkadiusz Godlewski, prezes Parku Śląskiego nawiązał do słów papieża Franciszka, który powiedział, że Boże Narodzenie to czas nadziei i czułości. „Mam nadzieję, że ta dzisiejsza Wigilia, kiedy tak dużo ludzi, tak blisko siebie spędzi ten wyjątkowy wieczór, będzie to właśnie czas nadziei, ale również czułości, otwartości, serdeczności, bliskości".
Metropolita katowicki, ksiądz arcybiskup Wiktor Skworc złożył wszystkim świąteczne życzenia. „Otwórzmy się na ten dar Bożego Syna, a przyjmując go sami stańmy się darem dla innych. W tę Wigilię Bożego Narodzenia idziemy do siebie z chlebem w ręku, a taki człowiek nie jest wrogi. Jest przyjacielem. I dlatego stajemy przy sobie z chlebem w ręku i składamy sobie najserdeczniejsze życzenia".
Zwierzchnik diecezji katowickiej kościoła ewangelicko - augsburskiego ksiądz biskup Tadeusz Szurman, wskazywał na wyjątkowość Bożego Narodzenia. „W rodzinie przychodzi na świat dziecko szczególne: rodzi się i Bóg, i człowiek. W Betlejem nie było jednak tylko radośnie, było też smutno. Wiadomo, że Bóg schodzi w nasze nędzne progi, gdzie bezdomność, gdzie ciemność, gdzie ludzka słabość. To małe dziecię przezwycięża jednak bezdomność, ciemność i daje światłość".