Transformacja węglowa – jak ma to wyglądać?
Jedno z wydarzeń organizowanych przy okazji COP24 poświęcono na debatę o społecznych aspektach restrukturyzacji przemysłu wydobywczego
„Wszystko zależy od perspektywy, z której patrzymy. Miałem tę przyjemność, że mój ojciec był górnikiem na KWK Ziemowit. Odszedł na tzw. urlop górniczy, kiedy w latach 1993-97 promowano działania osłonowe. Widziałem, jak ci wszyscy ludzie starali się znaleźć jakieś nowe miejsce na rynku pracy, a to nie było łatwe zadanie. Dlatego tamta transformacja nie była udana. W jej efekcie ludzie w sile wieku musieli siedzieć w domu zamiast pracować. Jestem jak najbardziej zwolennikiem transformacji. Taki wymóg czasów. Ale musi być ona zrównoważona i uczciwa, gdzie zachowane są interesy wszystkich stron” – rozpoczął debatę o kształcie transformacji węglowej marszałek województwa śląskiego.
Jakub Chełstowski przypomniał przy okazji podjęte działania restrukturyzacyjne przez władzę centralną od 2015 r., gdzie właśnie zrównoważenie interesów społecznych z uwarunkowaniami ekonomicznymi jest priorytetem. Marszałek województwa śląskiego przypomniał o dającej nowe możliwości pod tym względem Platformie Wspierania Regionów Górniczych (CRiT). W ramach Planu Działań, w ścisłej współpracy ze stroną rządową, województwo śląskie przygotowało listę 19 projektów priorytetowych, w pierwszym etapie skoncentrowanych na 3 obszarach: elektromobilności, rewitalizacji i rekultywacji oraz walce ze smogiem. Ze strony regionu zidentyfikowano 6 dojrzałych przedsięwzięć, finansowanych w znacznej mierze ze środków Polityki Spójności, które mają bezpośredni wkład w proces transformacji przemysłowej regionu.
„Zrównoważona transformacja musi opierać się na zasadzie win-win, gdzie nie ma przegranych. Dokumentów o strategii naszego regionu już trochę powstało. Tylko co z tego? Ja chcę być skuteczny. Jak już coś przyjmujemy, to potem to realizujmy. Dlatego trzeba w pierwszej kolejności oprzeć się na rządowym programie dla Śląska” – przekonywał marszałek Chełstowski.
O tym, że polskie górnictwo to nie tylko węgiel kamienny na Śląsku, ale również górnictwo siarki, soli, wreszcie węgla brunatnego, przypomniał reprezentujący związki zawodowe Kazimierz Grajcarek, który zwrócił uwagę, że w rozmowach o transformacji nie wolno zapominać o najważniejszym, czyli o człowieku.
„Niestety, polityka klimatyczna ONZ nie przyniosła do tej pory żadnych pozytywnych rezultatów. Jako związki zawodowe zwrócimy się do COP23, żeby podczas COP25 rozliczyć państwa, które podpisały porozumienia klimatyczne, ale nic więcej nie zrobiły. Wszyscy mówimy o ograniczaniu węgla, a tymczasem Australia, Indonezja i Rosja planują zwiększenie jego wydobycia. My nie bronimy węgla za każdą cenę. Chcemy dotrzeć do czystego powietrza, ale nie tylko pozornie” – argumentował związkowiec.
Na lepszą niż do tej pory reprezentację strony samorządowej i społecznej w rozmowach o działaniach transformacyjnych i restrukturyzacyjnych zwróciła uwagę Izabela Zygmunt.
„Do tej pory konstruktywne rozmowy na ten temat odbywają się głownie jednak na linii rząd – związki zawodowe. Tak zaś nie powinno być. Jest zrozumiałe, że Polska Grupa Górnicza stara się zwiększyć konkurencyjność polskiego węgla, choćby dlatego, żeby dalej nie sprowadzać tyle z Rosji, żeby odbić od dna krajowa produkcję „czarnego złota”. Ale nie wolno przy tym omijać strony społecznej, bo potem mamy taką sytuację jak w Imielinie, gdzie planowane jest poszerzenie eksploatacji istniejącej tam kopalni. Mieszkańcy boją się o miejską infrastrukturę i dwa pobliskie – w tym jeden podziemny – zbiorniki wody, bardzo istotne dla funkcjonowania miasta” – zauważyła aktywistka Polskiej Zielonej Sieci.
Trudno rozmawiać o przyszłej transformacji węglowej, omijając przy tym sprawy pracownicze i finansowe. O niezbędnym łańcuchu wartości i koniecznej ochronie miejsc pracy wspomniał szef Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach, który zwrócił uwagę, że w branży wydobywczej na jedno miejsce pracy górnika przypada do 5 miejsc w przemyśle około kopalnianym.
„Musimy pamiętać o bardzo rozwiniętym w naszym regionie przemyśle maszynowym, o potencjale tutaj funkcjonujących placówek naukowo-badawczych. Jeżeli tymi i innymi instrumentami wypracujemy mechanizm, dzięki któremu górnikom zagwarantujemy stabilne miejsca pracy o podobnym wynagrodzeniu – z transformacją nie będzie żadnego problemu” – przekonywał dyrektor Stanisław Prusek.
Przy okazji przywoływano eksperckie wyliczenia, wedle których nowe zagospodarowanie w sumie ok. 200 tys. miejsc pracy (górnicy oraz ci zatrudnieni w zakładach zależnych od kopalni) miałoby kosztować co najmniej 40 mld euro. Przykładem, jak takie źle prowadzone procesy wpływają na rynek pracy, jest Bytom. Wcześniej funkcjonowało tam siedem kopalń i dwie huty. Teraz została tylko jedna kopalnia, a bezrobocie z wartościami ponad 12 proc. jest jednym z największych w całym województwie.
„Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie Bytom miał po prostu pecha do włodarzy, którzy nie oddawali się żadnemu planowaniu przyszłości. A przecież dzisiaj mamy wszystkie możliwe instrumenty do stworzenia odpowiedniego modelu transformacji, w którym priorytetem będzie uszanowanie wszystkich stron tego skomplikowanego procesu” – zwrócił uwagę marszałek Jakub Chełstowski.
Z kolei prezes Instytutu Badań Strukturalnych Piotr Lewandowski zwrócił uwagę na jeszcze inne zagrożenie, którego rozmawiając o transformacji węglowej nie sposób pominąć.
„Musimy przygotować się na postępującą automatyzację przemysłu, co z pewnością będzie miało wpływ na transformację węglową. Przyszła strategia musi być kompletna i odpowiadać na najnowsze wyzwania” – mówił szef IBS.
Nie zabrakło również wątku o smogu. Rządowy program „Czyste powietrze” to tylko jedna strona medalu. Drugą jest chociażby edukacja. Trzeba do skutku tłumaczyć ludziom, jakim materiałem palnym nie mogą palić. W tym miejscu na scenie pojawia się ubóstwo energetyczne – jedna z większych kłód na drodze do uczciwej transformacji. Uczestnicy debaty zwrócili uwagę na to, że smog niesłusznie jest tylko i wyłącznie kojarzony z węglem.
„Spore pole do popisu mają tutaj spółki ciepłownicze zarządzane przez samorządy. Mogą rozbudowywać dalej swoje sieci i tym samym bardzo mocno przyczynić się do skutecznej walki z niską emisją” – argumentował marszałek Chełstowski.